To bardzo smaczne i lekkie danie obiadowe na bazie mleka kokosowego, pasty curry i warzyw.
Przygotowałam najprostszą wersję curry, gdzie głównym składnikiem jest filet z piersi kurczaka, a także pomidory i cebula.
Całość tworzy aromatyczne danie, które przypadnie niejednemu do gustu.
Curry z kurczakiem podajemy z ryżem oraz obowiązkowo ze świeżą kolendrą, choć wiem, że sporo osób jej nie lubi, więc można w ostateczności pominąć. Osobiście zachęcam do wypróbowania tej potrawy z kolendrą.
W moich przepisach 1 szklanka ma objętość 250 ml, 1 kostka masła to 200 g, a łyżka lub łyżeczka jest domyślnie płaska, chyba że wyraźnie podam, że jest inaczej.
Składniki na curry z kurczakiem:
2 duże piersi z kurczaka – ok. 650 g
2 cebule
1 łyżka czerwonej pasty curry
1 łyżka żółtej pasty curry
1 łyżka curry w proszku
4 ząbki czosnku
4 pomidory
1/2 szkl. mleka kokosowego
2 łyżki oleju kokosowego lub oleju
świeża kolendra
Jak przygotować curry z kurczakiem:
Filety z piersi kurczaka myjemy, osuszamy i kroimy w kostkę.
Cebulę kroimy w kosteczkę, a czosnek drobno siekamy.
Pomidory nacinamy od góry na krzyż, sparzamy wrzątkiem, hartujemy zimną wodą i obieramy ze skórki, a następnie kroimy w kostkę.
Na patelni rozgrzewamy olej i szklimy cebulę.
Do zeszklonej cebuli dodajemy curry w proszku i pastę curry. Całość podsmażamy przez chwilę, cały czas mieszając.
Następnie dodajemy pokrojonego kurczaka oraz posiekany czosnek, cały czas mieszając przesmażamy aż kurczak straci surowość – ok. 3 minut.
Dodajemy pokrojone pomidory i dusimy przez około 15 minut.
Pod koniec gotowania wlewamy mleko kokosowe i dusimy przez 2 minuty.
Finalnie potrawę doprawiamy solą do smaku.
Przed podaniem dodajemy posiekaną kolendrę.
Smacznego!
****** kalorie (kcal): 95 kcal (100 g) białka (B): 10,0 g tłuszcze (T): 4,7g węglowodany (W): 2,8 g ******
Najpopularniejszym rodzajem serowego smakołyku jest niezmiennie margherita (jeden z wariantów pizzy neapolitańskiej). Swoją nazwę zawdzięcza królowej Włoch – Marghericie Sabaudzkiej, która w 1889 roku podczas wizyty w Neapolu miała zasmakować pierwszej współczesnej pizzy, przygotowanej na jej cześć przez miejscowego piekarza.
Pizza włoska z rukolą to pizza z sosem pomidorowym, mozzarellą i parmezanem oraz świeżą rukolą i pomidorkami.
Jest bardzo prosta w przygotowaniu i bardzo smaczna, pomimo, że jest to wersja minimalistyczna.
U mnie pizza pojawia się kiedy nas najdzie na nią ochota, zwłaszcza, że nie wymaga specjalnych składników, przeważnie wszystkie mam w domu.
Proste ciasto drożdżowe przygotowane na dedykowanej mące do pizzy – typ 00 (cechuje ją wysoki stopień zmielenia, jest lekka i przypomina śnieżnobiały pył, zawiera bardzo dużą ilość glutenu).
Dzięki właściwościom mąki ciasto na pizzę jest wyjątkowo delikatne i elastyczne, a po wypieczeniu jest kruche i bardzo smaczne.
Dodatki są bardzo proste, i jak w przypadku margherity, minimalne.
Baza to aromatyczny, gęsty sos pomidorowy, długo gotowany oraz dwa rodzaje mozzarelli – mozzarella w kawałku, do ścierania, idealna do pizzy i przeróżnych zapiekanek oraz mozzarella miękka z solanki, w kulce.
Po upieczeniu pizzy poczyniamy ostatni szlif, czyli przybieramy rukolą, małymi koktajlowymi pomidorkami i płatkami parmezanu, które z łatwością przygotujemy za pomocą obieraczki do warzyw.
W moich przepisach 1 szklanka ma objętość 250 ml, 1 kostka masła to 200 g, a 1 łyżka lub łyżeczka jest domyślnie płaska, chyba że podam inaczej, np. kopiasta.
Składniki na włoską pizzę z rukolą (2 pizze o śr. ok. 30 cm):
ciasto:
500 g mąki pszennej typ 00
280 ml ciepłej wody
20 g świeżych drożdży
60 ml (4 łyżki) oliwy
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka soli
sos pomidorowy:
400 g pomidorów z puszki (obranych)
1 łyżka oliwy
1 ząbek czosnku
1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka suszonego oregano
dodatki:
1 kulka mozzarelli
100 g mozzarelli w kawałku
płatki parmezanu
rukola
pomidorki
Jak przygotować włoską pizzę z rukolą:
Zaczynamy od przygotowania zaczynu.
Drożdże rozkruszamy do miseczki, dodajemy cukier, około 3 łyżek ciepłej wody odjętej z ilości wody przeznaczonej do pizzy oraz 1 łyżkę mąki pszennej również odjętej z ilości mąki przeznaczonej do pizzy. Całość mieszamy dokładnie i odstawiamy na około 10 minut, żeby drożdże zaczęły pracować.
Resztę mąki przesypujemy do dużej miski, dodajemy sól i mieszamy.
Na środku robimy wgłębienie i wlewamy zaczyn drożdżowy, resztę ciepłej wody i oliwę, wyrabiamy przez około 15 minut aż ciasto będzie gładkie i elastyczne, nie może kleić się do rąk.
Ciasto forujemy w kulę, przykrywamy czystą, wilgotną ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około 1-2 godziny (w zależności od temperatury pomieszczenia) aż podwoi swoją objętość.
W międzyczasie przygotowujemy sos pomidorowy.
W rondlu rozgrzewamy oliwę.
Czosnek drobno siekamy i wrzucamy na oliwę dosłownie na 2 sekundy, a następnie dodajemy pomidory, które rozgniatamy w dłoni i resztę składników.
Sos gotujemy na wolnym ogniu przez ok. 40 minut, aż się zredukuje i zgęstnieje.
Na koniec sos możemy zmiksować, ale nie jest to konieczne.
Wyrośnięte ciasto krótko wyrabiamy i dzielimy na 2 równe części (można zrobić 3 średnie lub 4 małe pizze).
Każdą część ciasta rozciągamy dłońmi na kształt koła średnicy ok. 30 cm.
Zaczynamy od spłaszczenia kuli ciasta, a następnie chwytamy bok i obracamy w powietrzu, pozwalając by ciasto rozciągnęło się pod wpływem własnego ciężaru.
Jeśli nie mamy takich zdolności rozciągamy ciasto na blacie, obracając koło z ciasta, aż uzyskamy spód odpowiedniej wielkości.
Ciasto powinno być grubości około 1 cm.
Nie należy używać wałka, a jedynie naciągać ciasto dłońmi. Używając wałka pozbawiamy ciasto pęcherzyków powietrza.
Gotowe spody umieszczamy na gorących blachach.
Spody smarujemy sosem, pomijając ranty.
Mozzarellę w kawałku ścieramy i posypujemy blaty.
Mozzarellę w kulce rwiemy na kawałki i układamy na spodach.
Pizze wstawiamy do gorącego piekarnika i pieczemy w temperaturze 250-260°C (lub w wyższej, o ile pozwala nam na to piekarnik) przez ok. 10 min, aż rant ciasta mocno się zarumieni. Im krócej pieczemy tym lepiej – idealnie byłoby w czasie ok. 5 min.
Gorące pizze wyjmujemy z piekarnika, posypujemy rukolą, płatkami parmezanu i dodajemy pokrojone na pół pomidorki. Pamiętając o zasadzie, że umiar jest wskazany i nie układamy zbyt dużo dodatków.
Pizze kroimy na kawałki i natychmiast podajemy.
Smacznego!
****** kalorie (kcal): 187 kcal (1 porcja z 16 kawałków) białka (B): 7,4 g tłuszcze (T): 6,5 g węglowodany (W): 24,4 g ******
Tarta z wędzoną rybą i porami to wytrawny wypiek dla osób lubiących ryby wędzone.
Tarta wychodzi pyszna, choć niestety nie jest to potrawa dietetyczna i z tym należy się liczyć, choć użyłam do jej przygotowania zdrowszych produktów.
Jest za to bardzo treściwa i syta, spokojnie wystarczy dla 4, może 5 osób.
Ciasto do tarty przygotowałam z mąki orkiszowej jasnej i gryczanej z dodatkiem smalcu, dzięki któremu ciasto wychodzi bardziej kruche, ale zamiennie można oczywiście użyć masła.
Farsz to przede wszystkim pyszna wędzona ryba i zeszklone na masełku pory, które bardzo zyskują na smaku, są delikatne, pozbawione pikantnego smaku i słodkawe.
Tartę zalałam sosem przygotowanym na bazie jajek i naturalnego jogurtu z dodatkiem musztardy sarepskiej, która należy do ostrych musztard i idealnie pasuje do nieco mdłych w smaku porów i ryby.
Akcentem, który łączy kruche ciasto i farsz jest suszony estragon, który świetnie komponuje się z rybami.
W moich przepisach 1 szklanka ma objętość 250 ml, 1 kostka masła to 200 g, a 1 łyżka lub łyżeczka jest domyślnie płaska, chyba że podam inaczej, np. kopiasta.
Składniki na tartę z wędzoną rybą i porami:
kruche ciasto:
200 g mąki orkiszowej jasnej
100 g mąki gryczanej
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka suszonego estragonu
30 g zimnego smalcu lub masła
80 g schłodzonego jogurtu naturalnego
1 jajko
2 łyżki zimnej wody
farsz:
1 wędzona ryba – u mnie makrela (ok. 250 g po obraniu)
1 por – biała część ( ok. 200-250 g)
2 korniszony (ok. 80 g)
2 małe ząbki czosnku
300 g jogurtu naturalnego
3 jajka
3 łyżeczki musztardy sarepskiej
2 łyżki posiekanego koperku
2 łyżki oleju
2 łyżki masła
ok. 1/2 łyżeczki soli
1/3 łyżeczki pieprzu czarnego świeżo mielonego
1 łyżeczka suszonego estragonu
Jak przygotować tartę z wędzoną rybą i porami:
Na stolnicę wsypujemy obie mąki, dodajemy sól oraz estragon i mieszamy. Dodajemy masło, jogurt, jajko i zimną wodę, szybko zagniatamy kruche ciasto.
Ciasto formujemy w kulę, zawijamy w folię i schładzamy w lodówce przez 30 minut.
W tym czasie przygotowujemy farsz do tarty.
Pora przekrawamy wzdłuż na pół, myjemy i kroimy w półplasterki, a następnie szklimy na oleju z dodatkiem masła.
Do przesmażonego pora dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, wyłączamy grzanie i odstawiamy do przestudzenia.
Rybę obieramy ze skóry i ości, rwiemy na małe kawałki. Korniszony kroimy w kostkę.
W misce przygotowujemy sos.
Jajka rozkłócamy, dodajemy jogurt, musztardę, estragon, koperek, doprawiamy solą i pieprzem do smaku. Całość dokładnie mieszamy.
Schłodzone ciasto rozwałkowujemy na delikatnie podsypanym mąką blacie w ten sposób, aby okręg był nieco większy od średnicy formy (Ø 28 cm). Przekładamy do formy, ale ciasta nie zakładamy.
Na ciasto wykładamy prawie całą wędzoną rybę, wlewamy sos i posypujemy korniszonami oraz resztą ryby.
Boki ciasta wystające z formy zakładamy do środka.
Tartę wstawiamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 180°C (z włączoną funkcją pieczenia góra-dół) i pieczemy przez około 30-35 minut aż się sos zetnie, a wierzch zapiecze.
Po upieczeniu tartę odstawiamy na około 10 minut do przestudzenia, żeby farsz lekko zastygł, a następnie kroimy i podajemy.
Smacznego!
****** kalorie (kcal): 718 kcal (1/4 z całości) białka (B): 36,1 g tłuszcze (T): 37,8 g węglowodany (W): 56,3 g ******
Kurczak z dżemem porzeczkowym, tymiankiem i cytrusami to pomysł na drób w zimowej odsłonie.
Zapytacie pewnie, a dlaczego w zimowej odsłonie? Bo pomarańcze kojarzą mi się właśnie z okresem zimowym, a dżem porzeczkowy robię latem na zimowe zapasy do spiżarni.
Kurczak w marynacie z dżemem porzeczkowym, tymiankiem i cytrusami to danie rozgrzewające, nie tylko ciało, ale i zmysły.
Mięso zamarynowane w ten sposób wychodzi kruche, aromatyczne i o lekko słodko-kwaśnym i orzeźwiającym smaku, wyczuwalna jest nuta pomarańczy i cytryny.
Lubię dania z kurczakiem, szczególnie te pieczone, bo są mało wymagające, szybkie i łatwe w przygotowaniu. Wystarczy przygotować marynatę i zanurzyć w jej mięso, a na drugi dzień, nawet po powrocie z pracy, kiedy jestem zmęczona, wstawiam do piekarnika na około 40 minut i obiad mam gotowy. W sumie nie muszę się za bardzo o niego martwić, zajrzę do niego ze dwa razy, bo sam się w sumie piecze.
To dla mnie w sumie comfort food, który mogę przygotować na więcej niż jeden obiad, odgrzany też świetnie smakuje.
W moich przepisach 1 szklanka ma objętość 250 ml, 1 kostka masła to 200 g, a 1 łyżka lub łyżeczka jest domyślnie płaska, chyba że podam inaczej, np. kopiasta.
Składniki na kurczaka z dżemem porzeczkowym, tymiankiem i cytrusami:
10 podudzi z kurczaka
3 łyżki dżemu z czarnej porzeczki – najlepiej domowego (przepis)
Są to kluski z ugotowanych i ugniecionych ziemniaków z charakterystyczną dziurką, w której gromadzi się sos.
Do ich przygotowania potrzebujemy tylko dwóch składników: ziemniaków i mąki ziemniaczanej, czyli skrobi.
Wiem, że niektórzy dodają jajko lub żółtko, jeszcze inni łyżeczkę masła czy nawet śmietanę, ale oryginalna receptura to tylko 2 składniki, o którym wyżej wspomniałam.
Przy kluskach śląskich nie ma dokładnej receptury, ile dodajemy skrobi.
Przyjmujemy zasadę, że ugotowane, ugniecione i uklepane ziemniaki dzielimy na 4 części, wyjmujemy 1/4 ziemniaków, a w to miejsce wsypujemy skrobię, dokładnie tyle, ile wyjeliśmy ziemniaków.
W ten sposób przygotujemy kluski z każdej ilości ziemniaków, bez konieczności odmierzania składników. Wystarczy wyjąć 1/4 ziemniaków i w to miejsce wsypać mąkę. Orientacyjnie, na 1 kg ugotowanych ziemniaków jest to mniej więcej 200-250 g skrobi ziemniaczanej.
Do przygotowania klusek śląskich nie ma potrzeby specjalnie gotować ziemniaków, możemy wykorzystać te, które zostały nam z poprzedniego dnia z obiadu.
Stosując powyższą regułę nie musimy odważać ani ziemniaków ani skrobi.
Kluski śląskie zawsze wychodzą z podanej reguły. To niezawodny sposób na pyszne kluchy ziemniaczane.
Kluski śląskie możemy podać z dowolnym sosem, z roladami, z żeberkami w sosie, okraszone boczkiem i cebulką czy polane uprażoną bułką tartą na masełku.
Kluski śląskie w zasadzie wychodzą z każdego gatunku ziemniaków, ale najlepiej sprawdzają się ziemniaki klasy C, ktore są mączyste, sypkie, mają w sobie dużo skrobi.
Najsmaczniejsze i najładniej wygladające wychodzą z ziemniaków świeżo ugotowanych i jeszcze ciepłych przeciśniętych przez praskę. Choć z poprzedniego dnia też się nadadzą i wychodzą smaczne, a kierując się dodatkowo zasadą, że nie marnujemy jedzenia tym bardziej możemy je przygotować.
W moich przepisach 1 szklanka ma objętość 250 ml, 1 kostka masła to 200 g, a 1 łyżka lub łyżeczka jest domyślnie płaska, chyba że podam inaczej, np. kopiasta.
Składniki na kluski śląskie (ok. 50 sztuk):
1 kg ugotowanych ziemniaków (przed obraniem to około 1,2 kg ziemniaków)
skrobia ziemniaczana (mąka ziemniaczana)
Jak przygotować kluski śląskie:
Ziemniaki obieramy, gotujemy do miękkości, następnie odcedzamy i dobrze odparowujemy przez około 2-3 minuty.
Jeszcze ciepłe przeciskamy przez prasę (najlepiej) lub gnieciemy tłuczkiem do ziemniaków. Powinny być gładkie, tak żeby później nie było w kluskach grudek.
Ziemniaki przekładamy do miski, dłonią uklepujemy i wyrównujemy wierzch, dzielimy na 4 równe części. Wyjmujemy 1/4 ziemniaków na moment, a w to miejsce wsypujemy skrobię ziemniaczaną, w takiej ilości, ile wyjęliśmy ziemniaków – patrz zdjęcie poniżej.
Dodajemy z powrotem odłożone ziemniaki i całość dobrze zagniatamy, aż uzyskamy gładką masę. Masa nie powinna kleić się do rąk. W razie potrzeby delikatnie podsypujemy mąką ziemniaczaną.
W dużym garnku nastawiamy wodę do zagotowania.
W tym czasie z masy ziemniaczanej urywamy kawałek ciasta i toczymy w dłoniach kulki wielkości mniej więcej dużego orzecha włoskiego, delikatnie spłaszczamy i po środku robimy wgłębienie (dziurkę) palcem lub końcówką trzonka drewnianej łyżki (patrz zdjęcie poniżej).
Kluski odkładamy na deskę.
Z podanej ilości składników wychodzi około 50 sztuk.
Kluski rzucamy partiami na dobrze osolony wrzątek, w ten sposób, że zmniejszamy grzanie, wkładamy delikatnie kluski i gotujemy na średnim ogniu, uważając, aby woda nie gotowała się za mocno, a raczej pykała. Od czasu do czasu delikatnie musimy zamieszać łyżką. Gotujemy do czasu aż kluski wypłyną na wierzch, a następnie trzymamy je w wodzie jeszcze przez 1 minutę.
Kluski wyławiamy łyżką cedzakową i odkładamy na duży półmisek.
Podajemy.
Smacznego!
Moja rada:
Jeśli chcecie odgrzać kluski wystarczy zagotować w garnku wodę, osolić i wrzucić kluski. Gotujemy na średnim ogniu do czasu aż wypłyną na powierzchnię.
Możemy także kluski odsmażyć na patelni.
****** kalorie (kcal): 129 kcal (100 g) białka (B): 1,7 g tłuszcze (T): 0,1 g węglowodany (W): 31,1 g ******
Surówka z czerwonej kapusty to klasyczna, polska surówka z dodatkiem jabłka i cebuli, doprawiona sokiem z cytryny, olejem, solą i pieprzem – w wersji light.
Najprostsza wersja i chyba najbardziej przeze mnie lubiana, bo bez dodatkowych kalorii w postaci majonezu czy gęstej śmietany.
Aby surówka z czerwonej kapusty była smaczna i miękka należy ją po poszatkowaniu delikatnie osolić i ugnieść.
Dzięki temu prostemu zabiegowi kapusta puszcza soki i przyjemnie miękknie.
Czerwona kapusta jest niedocenionym warzywem, prawdopodobnie z uwagi na mniejszy potencjał kulinarny, niż jaki daje biała kapusta – z niej możemy więcej wyczarować potraw. Zapewne za sprawą koloru używana jest głównie do surówek, bo czy ktoś robi, np. bigos z czerwonej kapusty? Byłby przecież dziwnie fioletowy!
Czerwona kapusta to ogromne źródło witamin i składników mineralnych, m.in. wit. C (wspomaga układ odpornościowy), A (prawidłowe widzenie, zdrowa skóra, kości, zęby i błony śluzowe, silny przeciwutleniacz), B6, K (wspomaga krzepnięcie krwi, reguluje mineralizację kości), folianów, potasu (pomocny w prawidłowym funkcjonowaniu układu nerwowego), manganu (przyczynia się do prawidłowego metabolizmu energetycznego), selenu, magnezu czy żelaza(dostarcza tlen do komórek, przyczynia się do prawidłowego funkcjonowania mięśni, zapobiega anemii), a także antocyjanów, które jako bardzo silny przeciwutleniacz zapobiegają stresowi oksydacyjnemu i pomagają blokować rozwój komórek rakowych. Antocyjany to naturalny barwnik, dzięki któremu czerwona kapusta zawdzięcza swój fioletowy kolor.
W moich przepisach 1 szklanka ma objętość 250 ml, 1 kostka masła to 200 g, a 1 łyżka lub łyżeczka jest domyślnie płaska, chyba że podam inaczej, np. kopiasta.
Składniki na surówkę z czerwonej kapusty:
1/2 niedużej główki czerwonej kapusty – ok. 500-600 g
1 duże jabłko lub 2 małe
1 mała cebula lub 1/2 większej
sól
pieprz czarny świeżo mielony
sok z 1/2 cytryny
2-3 łyżki oleju rzepakowego lub słonecznikowego
Jak przygotować surówkę z czerwonej kapusty:
Kapustę obieramy z wierzchnich, brzydkich liści.
Drobno szatkujemy, delikatnie oprószamy solą i ugniatamy dłonią aż puści sok i zmięknie, a następnie odstawiamy na kilka minut, aby pozwolić kapuście dalej mięknąć i się macerować.
Gdy kapusta zmięknie i puści sok ścieramy do niej jabłko na dużych oczkach tarki i dodajemy cebulę pokrojoną w drobną kosteczkę.
Skrapiamy sokiem z cytryny, dodajemy olej i doprawiamy do smaku solą oraz szczyptą pieprzu.
Całość dokładnie mieszamy i ponownie odstawiamy na około 20 minut, aby smaki się “przegryzły”.
Smacznego!
****** kalorie (kcal): 68 kcal (100 g) białka (B): 0,9 g tłuszcze (T): 3,4 g węglowodany (W): 8,4 g ******
Kotlet pożarski zwany także kotletem Pożarskiego lub kotletem á la Pożarski to panierowany kotlet z siekanego mięsa kurczaka lub mieszanego – kurzego i cielęcego.
Pierwotnie przyrządzany był z rozbitej kurzej piersi, a następnie uformowany na kształt udka kurczęcia z włożoną w środek kostką.
Potrawa ta powstała na początku XIX wieku i wywodzi się z kuchni rosyjskiej.
Według niektórych źródeł potrawa miała być przyrządzana przez rosyjskiego karczmarza o nazwisku Pożarski, u którego zatrzymywał się car Mikołaj I.
Według innych przekazów potrawę znano na dworze Aleksandra I, a przyrządzał ją kucharz Marie-Antoine Carême, a sama nazwa pochodzi od nazwiska kniazia Dymitra Pożarskiego.
Podobno od połowy XIX wieku kotlety pożarskie były podawane w warszawskich restauracjach.
Kotlet pożarski oprócz tego, że przyrządzany jest z siekanego mięsa to do masy dodaje się stopione masło oraz pianę ubitą z białek, a za panierkę służą chrupiące grzanki.
Kotlety są bardzo smaczne i warte przygotowania, choćby na niedzielny czy świąteczny obiad.
W moich przepisach 1 szklanka ma objętość 250 ml, 1 kostka masła to 200 g, a 1 łyżka lub łyżeczka jest domyślnie płaska, chyba że podam inaczej, np. kopiasta.
Składniki na kotlety pożarskie:
750 g filetów z piersi kurczaka (3 spore pojedyncze piersi)
1,5 kajzerki (świeżej lub suchej)
ok. 1 szkl. mleka do namoczenia kajzerki
8 kromek bułki paryskiej lub pieczywa tostowego
2 jajka
2 łyżki masła
2 łyżki drobno posiekanej natki pietruszki
sól morska/himalajska
pieprz czarny świeżo mielony
1 łyżeczka otartej skórki z cytryny (opcjonalnie)
2 łyżki oleju + 2 łyżki masła do smażenia
Jak przygotować kotlety pożarskie:
Kajzerkę namaczamy w mleku i odstawiamy do namoczenia na około 15 minut, a następnie odciskamy.
W tym czasie przygotowujemy panierkę do kotletów – malutkie kosteczki chrupiącego pieczywa o boku kilku milimetrów.
Bułkę paryską/chleb tostowy kroimy w drobną kosteczkę, aby uzyskać malutkie grzanki, następnie przekładamy wraz z okruchami na blaszkę do pieczenia. Pieczemy w 150°C przez około 10 minut. Ewentualnie zrumieniamy na suchej patelni.
Możemy także opiec kromki pieczywa w opiekaczu, a następnie pokroić w malutką kosteczkę. Większe kostki bułki można dodatkowo pokruszyć w dłoniach.
Mięso z kurczaka kroimy najpierw w małą kostkę, a następnie drobno siekamy lub rozdrabniamy w malakserze. Mięso powinno przypominać mięso mielone.
Białka jajek odzielamy od żółtek.
Żółtka ucieramy z miękkim masłem.
Do mięsa dodajemy odciśniętą kajzerkę, żółtka utarte z masłem, natkę pietruszki oraz sól i pieprz do smaku, ewentualnie skórkę otartą z cytryny (polecam dodać).
Całość dokładnie wyrabiamy na gładką masę.
Białka jaj ubijamy na pianę, a następnie dodajemy do masy mięsnej i łączymy razem.
Masa mięsna wychodzi dość luźna.
Zwilżonymi w wodzie dłońmi formujemy podłużne kotlety (z masy uzyskamy 10 dużych kotletów) i obtaczamy w malutkich grzankach.
Smażymy na rozgrzanym oleju z dodatkiem masła na złoty kolor z obu stron (ok. 3-4 minut z każdej strony).
Smacznego!
Moja rada:
Zamiast ucierać masło można masło stopić, ostudzić, a następnie dodać do masy mięsnej wraz z resztą składników i wyrobić.
****** kalorie (kcal): 231 kcal (1 kotlet) białka (B): 19,6 g tłuszcze (T): 10,2 g węglowodany (W): 13,9 g ******
Kurczak pieczony po amerykańsku to kolejny pomysł na przygotowanie mięsa z kurczaka, aby wyszło smacznie i ciekawie.
Kurczak po amerykańsku to mięso macerowane w pysznej marynacie na bazie sosu sojowego, ketchupu, miodu i octu jabłkowego z dodatkiem aromatycznego imbiru i chili.
Potrawa bardzo prosta w przygotowaniu, bowiem kurczaka wystarczy zamarynować i upiec.
Kurczak wychodzi bardzo smaczny, jest lekko słodko-wytrawny, delikatnie pikantny, ale nie ostry – przyjemny w smaku.
Dodatkowo smakowicie się prezentuje w tej brunatnej, błyszczącej marynacie.
Kurczaka możemy podać na obiad lub na imprezie ze znajomymi.
A z czym możemy go podać?
Z ryżem, pieczonymi ziemniaki, kluseczkami lub z chrupiącą bagietką. Nie zapomnijmy także o porcji warzyw!
W moich przepisach 1 szklanka ma objętość 250 ml, 1 kostka masła to 200 g, a 1 łyżka lub łyżeczka jest domyślnie płaska, chyba że podam inaczej, np. kopiasta.
Składniki na kurczaka pieczonego po amerykańsku:
8-10 podudzi z kurczaka – ok. 1 kg
6 łyżek ketchupu łagodnego
3 łyżki miodu
3 łyżki octu jabłkowego lub winnego
1 łyżka sosu sojowego
2 łyżki oleju
1 łyżeczka chili
ok. 5 cm kawałek świeżego imbiru
1 łyżeczka soli
1/3 łyżeczka pieprzu
Jak przygotować kurczaka pieczonego po amerykańsku:
Zaczynamy od przygotowania marynaty do kurczaka.
Imbir obieramy za pomocą małej łyżeczki i ścieramy na najdrobniejszych oczkach tarki (jak na placki ziemniaczane).
Do dużej miski przekładamy ketchup, miód, ocet, sos sojowy, olej, dodajemy chili, starty imbir, sól i pieprz. Dokładnie mieszamy.
Kurczaka myjemy, osuszamy papierowym ręcznikiem, a następnie przekładamy do marynaty i dokładnie pokrywamy nią mięso.
Przenosimy do lodówki do zamarynowania na kilka godzin, można odłożyć na całą noc.
Zamarynowanego kurczaka przekładamy na blachę, a najlepiej na kratkę/ruszt z piekarnika z podstawioną blachą pod spodem.
Wstawiamy do nagrzanego piekarnika do 180°C i pieczemy ok. 50 minut.
Podczas pieczenia przynajmniej raz obracamy mięso na drugą stronę i od czasu do czasu polewamy marynatą spod pieczenia.
Gdy kurczak ładnie się zarumieni wyjmujemy z piekarnika i smarujemy pozostałością marynaty.
Podajemy.
Smacznego!
Moja rada:
Jeśli chcecie obniżyć kaloryczność potrawy wystarczy przed marynowaniem zdjąć skórę z kurczaka.
****** kalorie (kcal): ok. 240 kcal (1 kawałek) białka (B): 21,8 g tłuszcze (T): 12,0 g węglowodany (W): 13,8 g ******
Sos pieczarkowy ze śmietanką i natką pietruszki to pyszny, kremowy sos, który przygotowuje się z 4 głównych składników.
Pierwszym z nich są oczywiście pieczarki, które są produktem niskokalorycznym (ok. 21 kcal/100 g), łatwo strawialnym, bogatym w wit. D, błonnik i białko.
Do sosu będziemy potrzebowali także cebuli, słodkiej śmietanki kremowej oraz natki pietruszki. Resztę produktów zawsze posiadamy w kuchni.
Pieczarki do takiego sosu powinny być jak najbardziej świeże, jędrne i białe. To daje gwarancję, że po obróbce termicznej pieczarki nie ściemniają, zachowają jasny kolor, a tym samym sos będzie jasno-kremowy.
Oczywiście do sosu można użyć pieczarek niezbyt świeżych, lekko zwiędłych, ale należy pamiętać, że nasz sos będzie się gorzej prezentował, będzie szary lub bardziej ciemny, w zależności od tego jak ciemne będę od spodu kapelusze.
Niemniej jednak, niezależnie od tego jakich użyjemy pieczarek, sos jest pyszny, bardzo prosty w przygotowaniu i ekspresowy.
Do czego możemy podać sos pieczarkowy?
W zasadzie do wszystkiego, do czego mamy ochotę.
Sos w najprostszej wersji możemy podać samodzielnie z pieczywem.
Wspaniale smakuje z ziemniakami, np. purée, z ryżem, kaszą, makaronem, kluseczkami, kopytkami, pyzami, parowańcami czy plackami ziemniaczanymi.
Świetnie pasuje do przeróżnych kotletów, jajek ugotowanych na twardo czy klopsików.
W moich przepisach 1 szklanka ma objętość 250 ml, 1 kostka masła to 200 g, a 1 łyżka lub łyżeczka jest domyślnie płaska, chyba że podam inaczej, np. kopiasta.
Składniki na sos pieczarkowy ze śmietanką i natką pietruszki:
500 g pieczarek
1 duża cebula
200 g śmietanki kremówki 30%
1 łyżka oleju
1 łyżka masła
1 ząbek czosnku
1/2 łyżeczki suszonego tymianku (opcjonalnie)
sól himalajska
pieprz czarny świeżo mielony
3 łyżki posiekanej natki pietruszki
Jak przygotować sos pieczarkowy ze śmietanką i natką pietruszki:
Zaczynamy od oczyszczenia pieczarek z zabrudzeń. Można to zrobić za pomocą suchego ręcznika papierowego lub pędzelka. Można ewentualnie przepłukać na durszlaku pod bieżącą wodą, a przy większych zabrudzeniach zanurzamy pojedynczo pieczarki w wodzie i pocierając opuszkami palców staramy się pozbyć brudu. Ważne, aby nie moczyć za długo pieczarek, gdyż chłoną wodę jak gąbka.
Oczyszczone pieczarki kroimy w plasterki wraz z nóżkami, cebulę kroimy w kosteczkę, a czosnek siekamy.
Na patelni rozgrzewamy olej i szklimy cebulę.
Do zeszklonej cebuli dodajemy posiekany czosnek oraz pieczarki, przesmażamy przez kilka minut, co jakiś czas mieszając, aż pieczarki stracą jędrność, odparują i lekko się zarumienią – ok. 5-7 minut.
Wówczas pieczarki oprószamy solą i pieprzem, dodajemy masło, tymianek oraz posiekaną natkę pietruszki; dalej przesmażamy przez ok. 3 minuty.
Wlewamy śmietankę, doprawiamy do smaku pieprzem i w razie potrzeby solą.
Sos zagotowujemy – odparuje i zgęstnieje.
Wyłączamy grzanie i podajemy.
Moja rada:
Gęstniejący sos można rozrzedzić wodą, mlekiem lub bulionem, mieszając i podgrzewając go.
Smacznego!
****** kalorie (kcal): 110 kcal (100 g) białka (B): 3,3 g tłuszcze (T): 9,6 g węglowodany (W): 3,5 g ******
Purée ziemniaczane to tłuczone ugotowane ziemniaki z dodatkiem masła i mleka.
To świetny dodatek obiadowy, pasujący do wielu potraw, np. kotletów, kurczaka, sosu, gulaszu, jajek sadzonych, oj, można by wymieniać w nieskończoność.
Ale jak przygotować ziemniaki, by cieszyć się gładkim, aksamitnym purée?
Najlepsze ziemniaki, z których przygotujemy wyborne purée to ziemniaki klasy C, które charakteryzują się jasnym i sypkim miąższem, to tzw. ziemniaki mączyste, zawierające spore ilości skrobi.
Oczywiście z innych ziemniaków też możemy przygotować purée, ale gatunek C jest dedykowany do przygotowania purée, kopytek, klusek śląskich, pyz, placków ziemniaczanych i innych dań mącznych, więc najlepiej się nadają.
Gatunek to już połowa sukcesu, a druga to właściwe przygotowanie i ugotowanie ziemniaków.
Przede wszystkim ziemniaki obieramy, myjemy i gotujemy w osolonej wodzie do miękkości, ale zawsze zaczynamy gotować w zimnej wodzie.
Kiedy ziemniaki są już miękkie to je odcedzamy, a następnie odparowujemy na wolnym ogniu przez około 2-3 minuty.
Dopiero do odparowanych i gorących ziemniaków dodajemy masło oraz wlewamy mleko, najlepiej podgrzane; całość ugniatamy i mieszamy tłuczkiem aż do uzyskania gładkiej, aksamitnej konsystencji.
Można także ziemniaki przecisnąć przez prasę, a następnie wymieszać z masłem i mlekiem.
Finalnie doprawiamy do smaku solą, ewentualnie pieprzem czy gałką muszkatołową.
Zapytacie zapewne, dlaczego dodajemy mleko?
Mleko bowiem wchłania skrobię z ziemniaków, co sprawia, że stają się bardziej strawne.
Aby ułatwić sobie pracę warto zaopatrzyć się w tłuczek do ziemniaków lub specjalną prasę.
Pamiętajcie, że wbrew powszechnej opinii ziemniaki nie są tuczące, są niskokaloryczne (100 g ugotowanych ziemniaków to niecałe 80 kcal), to dodatki podnoszą ich kaloryczność.
Ziemniaki powinny znaleźć się w naszym menu dla zachowania zdrowej i dobrze zbilansowanej diety.
Po pierwsze są bogate w witaminę C oraz w wtiaminy z grupy B, zawierają minerały, tj. magnez, potas, fosfor, wapń, żelazo, sód i cynk, które są odpowiedzialne za prawidłową pracę układu pokarmowego, niwelują negatywne skutki stresu, poprawiają kondycję skóry, zapobiegają skurczom mięśni, a także wspomagają wzrok.
Są źródłem lekkostrawnych węglowodanów oraz błonnika, a także białka.
Jak podać purée ziemniaczane?
Możemy podać je na wiele sposobów, np. w misce, wyłożone na półmisku w fantazyjny sposób lub po prostu na talerzu za pomocą łyżki do lodów.
W moich przepisach 1 szklanka ma objętość 250 ml, 1 kostka masła to 200 g, a 1 łyżka lub łyżeczka jest domyślnie płaska, chyba że podam inaczej, np. kopiasta.
Składniki na purée ziemniaczane:
1 kg ziemniaków (waga przed obraniem) – najlepiej mączystych, kl.C
50 g masła
200 ml mleka
2 łyżki soli do gotowania + ok. 1/2 łyżeczki do smaku
Ziemniaki obieramy, dokładnie myjemy i kroimy na mniejsze kawałki, np. na pół lub na ćwiartki, gdy ziemniaki są bardzo duże.
Ziemniaki zalewamy zimną wodą, osolamy i stawiamy na palniku.
Zagotowujemy wodę z ziemniakami, a następnie zmniejszamy grzanie i gotujemy do miękkości, około 30 minut.
Sprawdzamy czy ziemniaki są miękkie.
Gdy ziemniaki są już miękkie odcedzamy je z wody, a następnie stawiamy na palniku i na małym ogniu odparowujemy, ok. 2-3 minut.
Odparowane i gorące ziemniaki ugniatamy tłuczkiem do ziemniaków (lub przeciskamy przez prasę) z dodatkiem masła i mleka cały czas ugniatając i mieszając aż do uzyskania gładkiej i bez grudek aksamitnej masy.
Filalnie doprawiamy do smaku szczyptą, dwoma soli.
Ziemniaki purée możemy doprawić także szczyptą pieprzu i/lub gałki muszkatołowej.
Podajemy z posiekanym koperkiem.
Smacznego!
****** kalorie (kcal): 104 kcal (100 g) białka (B): 2,0 g tłuszcze (T): 3,6 g węglowodany (W): 16,8 g ******